Jak podają polskie media jeden z pasażerów, 64-letni Polak, powiadomił podczas lotu, że posiada ładunek wybuchowy. Miało to miejsce w polskim samolocie litewskich linii lotniczych Small Planet Airlines, lecącym z Warszawy do Hurghady w Egipcie. Wywołanie alarmu spowodowało lądowanie awaryjne w Burgas. Po wylądowaniu do akcji wkroczyli antyterroryści.
Zdania o tym czy faktycznie znajdowała się tam bomba są podzielone. Wszystkie media w Polsce podają wersję, w której alarm jest fałszywy. Lecz czy takie samo zdanie mają bułgarskie służby śledcze, w których kraju samolot awaryjnie wylądował? Okazuje się, że nie. Informacje z gazety bułgarskiej wyglądają tak:
Wynika z tego, że fakty zostały sfałszowane by wyśmiać Polaka, który ma zapłacić 130 tysięcy złotych kary. Unia Europejska uznała, że informacje podawane w mediach nie wywołają niepotrzebnej paniki więc świat nie ujrzał prawdziwej wersji wydarzeń. Bułgarska prasa wyłamała się spod tych restrykcji i podała, że Polak trafił do aresztu pod zarzutem pomocy dżihadystom i jak na razie czeka na rozprawę sądową.
17
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz